Było niewiele po zachodzie słońca. Nie było go zresztą widać, bowiem niebo przysłaniały ciemne chmury, z których padał ulewny deszcz. Wszyscy będący na ulicy odruchowo śpieszyli w nieznane innym miejsce, nawet jeśli byli schronieni pod ogromnymi parasolami czy kapturami. Jedynie młody mężczyzna szedł nieśpiesznie ze spuszczoną głową, nie zważając na ciekawskie spojrzenia innych. Z jego sylwetki bił wręcz smutek i żal. Dopiero, gdy brunet kątem oka zobaczył neonowy szyld sake-baru, podniósł głowę i wszedł do środka.
~Cóż, każdy powód jest dobry, żeby się upić – pomyślał od niechcenia mężczyzna, po czym zajął miejsce przy barze i zamówił, a jakże, sake. Przez chwilę wpatrywał się w kieliszek z alkoholem, po czym jednym haustem wypił jego zawartość. Rozejrzał się wokoło. Jak na tę godzinę, było dość dużo ludzi. Aoi zamówił kolejny kieliszek sake i pogrążył się w rozmyślaniach. Szczerze żałował, że tak to się skończyło. Wcześniej nie myślał o konsekwencjach związanych z odejściem z jego ukochanego zespołu, nie tylko tych finansowych i materialnych, ale przede wszystkim o tych społecznych. Teraz bał się, że stracił jedynych prawdziwych przyjaciół. I będzie samotny do końca swojego nędznego życia. Gdyby mógł, na pewno cofnąłby czas. I wszystko byłoby jak dawniej.
~Wszystko przez Egao – pomyślał złowrogo i wychylił kolejny kieliszek sake.
~Cóż, każdy powód jest dobry, żeby się upić – pomyślał od niechcenia mężczyzna, po czym zajął miejsce przy barze i zamówił, a jakże, sake. Przez chwilę wpatrywał się w kieliszek z alkoholem, po czym jednym haustem wypił jego zawartość. Rozejrzał się wokoło. Jak na tę godzinę, było dość dużo ludzi. Aoi zamówił kolejny kieliszek sake i pogrążył się w rozmyślaniach. Szczerze żałował, że tak to się skończyło. Wcześniej nie myślał o konsekwencjach związanych z odejściem z jego ukochanego zespołu, nie tylko tych finansowych i materialnych, ale przede wszystkim o tych społecznych. Teraz bał się, że stracił jedynych prawdziwych przyjaciół. I będzie samotny do końca swojego nędznego życia. Gdyby mógł, na pewno cofnąłby czas. I wszystko byłoby jak dawniej.
~Wszystko przez Egao – pomyślał złowrogo i wychylił kolejny kieliszek sake.
- Przepraszam… Czy ty jesteś ten Aoi z the GazettE? – usłyszał obok siebie delikatny kobiecy głos. Odwrócił głowę w jego stronę i ujrzał przed sobą najpiękniejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek widział. Miała niską, drobną figurę, proste, farbowane na blond włosy i duże brązowe oczy. Miała typowo japońską urodę, lecz było w niej coś innego, co niezwykle go intrygowało. Nosiła seksownie podkreślającą figurę czerwoną sukienkę. Dodatkowo gdy dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie, on prawie oszalał z zachwytu. Właśnie zobaczył najpiękniejszy uśmiech na świecie.
- Tiaa, jestem, a raczej byłem TYM Aoi z The GazettE. Ten zespół już nie istnieje – odparł ponuro, wychylając już trzeci kieliszek alkoholu. Kątem oka zauważył, jak z policzka dziewczyny spływa łza.
- Czy to znaczy, że...
- Że już nigdy więcej nie zagramy. Rozpadliśmy się. I to z mojej winy – odpowiedział sucho i ścisnął kieliszek, aż ten rozbił się w drobny mak.
- Nie zadręczaj się tak. To nie twoja wina – odrzekła szybko pocieszającym tonem i starła kolejną uciekającą łzę z policzka.
- Właśnie że moja. Gdybym nie był takim tchórzem, wszystko byłoby jak dawniej. I teraz cholernie żałuję tego, że odszedłem z tego pieprzonego zespołu.
- Nie mów tak! Zawsze można naprawić swoje błędy!
- Nie zawsze, moja droga, nie zawsze…
- Zawsze, mój drogi, zawsze, tylko trzeba tego chcieć – odparła takim tonem, że brunetowi od razu przeszła ochota na zadręczanie się, a nadeszła ochota na odwiedzenie jednego ze swoich starych kumpli.
- Dzięki za pocieszenie, yyy… - zająknął się, ujrzawszy, że dziewczyna jest już przy drzwiach wejściowych do lokalu.
- Chihiro – odparła dziewczyna z uśmiechem i wybiegła na zewnątrz.
*.*.*
Przez całą noc Aoi nie mógł zmrużyć oka. Gdy tylko przymykał na chwilę powieki, na ich wewnętrznej stronie wypalało się wręcz oblicze Chihiro. Gitarzysta nie mógł przestać o niej myśleć. Każdą czynność, jaką mężczyzna zrobił po powrocie do domu, opanowała drobna sylwetka tej uroczej dziewczyny, która królowała w rozcieńczonym alkoholem mózgu bruneta. Gdy znudzony oglądał telewizję, nieraz wydawało mu się, że widział ją to w serialu, to w MAJIDE, aż w końcu w jakimś głupawym teledysku polskiego rapera.
- Cholera, tylko tego brakowało – pomyślał rozgniewany i cisnął pilotem o ścianę. Dobrze wiedział, o co chodzi.
Trafiło go.
Czyli w wolnym przekładzie, był po prostu zakochany.
*.*.*
Gitarzysta wstał z łóżka bladym świtem. Miał dość kręcenia się z boku na bok. Po mocnej kawie wciąż był niewyspany i półprzytomny. Gdy wszechobecne poczucie otępienia nie minęło po dwóch ciągnących się niemiłosiernie godzinach, brunet postanowił wyjść na samotny spacer. Miał nikłą nadzieję, że minie ją na ulicy, że zacznie rozmowę i tak po prostu umówi się z nią na randkę.
Powietrze po nocnym deszczu było rześkie i orzeźwiające. Aż przyjemnie było spacerować. Gitarzysta pogrążony w rozmyślaniach nie zauważył, że wszedł do nieznanej części miasta. Gdy się ocknął, znajdował się w okolicy cmentarza. Coś go ciągnęło, by tam wejść i pospacerować. Nie oparł się pokusie i powolnym krokiem przeszedł przez bramę nekropolii. Wolnym, spokojnym krokiem przechadzał się przez alejki między grobami. Spoglądanie na stare, zabytkowe, czasami nieco podniszczone nagrobki, niekiedy z posągami aniołów na szczycie, sprawiało mu przyjemność. Uwielbiał mroczne klimaty.
Nagle minął nagrobek ze zdjęciem dziewczyny łudząco podobnej do Chihiro. Poczuł ukłucie w sercu i się cofnął. Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie i o mało nie zemdlał z szoku.
Na nagrobku widniał napis:
Na nagrobku widniał napis:
Fuchida Chihiro
Ur. 20 I 1979r.
Zm. Śm. Trag. 18 XI 2008r.
Odeszła zbyt wcześnie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz