Kai rozłączył się z przyjaciółką i powolnym krokiem zaczął zmierzać ku wejściowym drzwiom. Średnio co sześć sekund słyszał świdrujący dźwięk dzwonka. Dzięki temu doszedł do wniosku, że komuś wybitnie zależy, aby pokrzyżować plany spakowania się perkusiście, więc nieco podkręcił tempo. Ku własnemu zdziwieniu za drzwiami ujrzał nikogo innego, jak Rukiego.
- O, Ruki – wydukał zdziwiony, widząc przemoczoną sylwetkę wokalisty w korytarzu – Proszę, wejdź. Coś się stało? – spytał, prowadząc muzyka do salonu. Był on stałym miejscem rozmów o życiu, miłości, ale także i imprez. Więc jeśli gospodarz prowadzi cię do salonu – albo będziesz się zwierzać, albo pić.
- Nie, nic szczególnego – odparł szybko blondyn, wysuszając włosy ręcznikiem. – Chciałem tylko porozmawiać.
- O czym?
- O twojej decyzji.
Kai spojrzał nieco zdziwiony na przyjaciela. Sądził, że ta sprawa jest już zamknięta, więc nie spodziewał się, że ktokolwiek zechciałby o tym rozmawiać.
Kai spojrzał nieco zdziwiony na przyjaciela. Sądził, że ta sprawa jest już zamknięta, więc nie spodziewał się, że ktokolwiek zechciałby o tym rozmawiać.
- Naprawdę tego chcesz? – kontynuował Ruki – Bo wtedy wyglądałeś, jakbyś tego nie chciał.
- Bo nie chcę! – lider usiadł na sofie i westchnął ciężko – Widziałem, co się dzieje z Aoim i za wszelką cenę nie chciałem doprowadzić do rozpadu zespołu. Sami widzieliście, że przez ostatnie trzy lata stałem się jego podręcznym psychoterapeutą. Wiecznie z nim dokądś chodziłem.
- Nie wiecznie. Pamiętasz, tego samego lata, kiedy Uru upił się do nieprzytomności na własnej imprezie urodzinowej, poznałeś Egao.
- Pamiętam, jakże mógłbym nie pamiętać? – odrzekł perkusista, a jego oczach pojawiły się iskierki radości. Niezależnie od sytuacji reagował tak na nawet najmniejszą wzmiankę o dziewczynie. – Kouyou zapaskudził mi wtedy fotel i Egao jako jedyna pomogła mi wtedy z przywróceniem mojego mieszkania i niego do ładu.
- No bo ja miałem wtedy kaca… Ale gdybym nie miał, to bym wam pomógł!
- Jak mógłbyś nie mieć, skoro wychlałeś więcej wódki niż szanowny solenizant, a na dodatek poprawiłeś piwem i whisky?
- To była niezła impreza…
- Szkoda tylko, że jedna z ostatnich.
- Właśnie. Zastanawiam się, dlaczego Aoi postanowił nas opuścić.
- Czekaj, czekaj… - zaczął Kai i zamyślił się na chwilę – On mówił, że od ilu lat czuł, że powinien coś zmienić? Trzech?
- No, coś koło tego…
- Wiesz, ja myślę, że problem jest nam dobrze znany. Nawet bardzo dobrze.
- Hm? Możesz jaśniej? Nie bardzo cię rozumiem…
- Egao.
- Co: Egao? Czy ja o czymś nie wiem?
- No, nawet Egao nic o tym nie wie. Ale Aoi był w niej zakochany i usilnie próbował ją zdobyć, dopóki Egao nie zaczęła się po pijaku do ciebie kleić. Na MOICH urodzinach. Wcześniej flirtowali ze sobą. No, przynajmniej według Aoiego.
- Do mnie? – powtórzył zaszokowany Ruki, a jego oczy powiększyły się do rozmiarów talerzy. – Ale ja nic takiego nie pamiętam!
- Bo ty byłeś spity prawie do nieprzytomności. I jak śpiewałeś, przepraszam, WYŁEŚ ‘Reilę’, to musieliśmy ci zatkać gębę czekoladkami w obawie przed utratą słuchu. – odpowiedział Kai i uśmiechnął się szeroko. – Ale wracając do tematu: Aoi myślał, że Egao z nim flirtowała, ale wcale tak nie było. Ona w początkowych fazach naszej przyjaźni traktowała przecież tak każdego z nas.
- Ale Aoi, zaślepiony uczuciem do niej, nie zwracał na to uwagi. – dopowiedział Ruki. Jak widać, nawet jemu czasami uda się powiedzieć coś mądrego.
- Dokładnie. A to jego przygnębienie zaczęło się wtedy, kiedy zacząłem do niej regularnie latać. Aoi czasami pytał, co u niej słychać, ale w życiu by się do tego przed wami nie przyznał. – zakończył lider i odetchnął z ulgą.
- Wiesz, jakoś trudno mi w to uwierzyć – rzekł wokal z niedowierzaniem – Skoro Aoi był w niej zakochany, to niby czemu był wobec niej bardzo nieprzyjemny? Ostatnio to nawet nie przeżyłby bez pewnej uszczypliwości wobec Egao!
- Myślisz, że ja o tym nie wiem? Ona mi płakała w ramię, bo myślała, że on jej nienawidzi i nigdy jej nie zaakceptuje! Gdyby znała prawdę…
- Czemu jej o tym nie powiedziałeś?
- Dałem słowo Aoiemu, że nie powiem ani słowa. Że to będzie nasza wspólna tajemnica.
- Rozumiem – odparł Ruki po krótkiej chwili ciszy. Musiał przetrawić wszystkie informacje, które do niego dotarły. Po sekundzie jego wzrok przeniósł się z twarzy przyjaciela na walizkę stojącą w kącie pomieszczenia. – O, wybierasz się do Egao? – spytał, wskazując palcem na przedmiot.
- Tak. W końcu ktoś musi jej to powiedzieć.
- W sumie racja. Lepiej, by ona dowiedziała się o tym od jednego z nas, niż z Internetu. Jeszcze potem miałaby do nas pretensje, że nie powiedzieliśmy jej tego osobiście.
- Właśnie. Poza tym, jestem zdania, że lepiej to zniesie, jeśli jeden z nas będzie przy niej i ją pocieszy. No i padło na mnie.
- W końcu Reita mógłby cię wyręczyć. Mimo że Egao przyjaźni się z całą naszą szóstką, to ciebie widuje najczęściej. Jeszcze tylko on i Aoi nie byli u niej.
- Za to ty byłeś trzy razy. Spodobało ci się w Polsce, czy co?
- Co to to nie. Ale musisz przyznać, że Polki są ładne – odparł Ruki, uśmiechając się szelmowsko, a Kai pokręcił z politowaniem głową. Odkąd Uru oficjalnie stał się chłopakiem Alyson, wokal, chcąc mu dorównać, nieustannie poszukuje życiowej partnerki. Ich odwieczna rywalizacja trwa od chwili poznania, lecz nie ma w niej nawet odrobiny złośliwości, gdyż Ruki i Uruha są najlepszymi przyjaciółmi.
- No przecież wiem, łosiu. Spójrz tylko na Egao, przecież ona JEST ładna.
- No, niby jest, ale jest ode mnie wyższa.
- I wpędza cię w kompleksy! – wykrzyknął rozbawiony Kai, po czym oberwał nadlatującą poduszką. Nagle przez chwilę poczuł, że jest tak, jak dawniej. Jakby w ogóle nie było dzisiejszej rozmowy. Co za cudowne uczucie. Wtem wpadł mu do głowy ciekawy pomysł.
- Ej, a co powiesz na to, żebyśmy nie kończyli działalności, tylko… „zawiesili się” przez jakiś czas? – spytał lider, patrząc wyczekująco na przyjaciela.
- Przez jakiś czas, to znaczy, póki nasz Aoi nie zmądrzeje? – odparł wokalista, uśmiechając się nonszalancko. – Cóż, moim zdaniem, to jest lepsze, ale muszą się zgodzić wszyscy. Nawet Aoi.
- Tak, wiem. – odpowiedział perkusista nieco przygaszony. Nie lubił, gdy ktoś hamował jego słomiany poniekąd zapał. To działało negatywnie na jego psychikę. – Kiedy wyjeżdżasz do rodziców? – zmienił nagle temat. Nie chciał na razie zaprzątać sobie głowy negatywnymi myślami, by nie dołować swoich przyjaciół w Tokio i przyjaciółki w Warszawie. Od dawna wiedział, że jego nastrój udziela się innym, więc za wszelką cenę starał się być zawsze uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia, co nie zawsze przychodziło mu z łatwością.
- Jutro. Mam nadzieję, że mnie mama nie udusi albo nie zapakuje mi żarcia na pół roku – odrzekł Ruki i szeroko się uśmiechnął.
- Ech, nie będzie tak źle…
- Będzie. A wy pomożecie mi to jeść.
- Taaa. Nie mamy nic innego do roboty, jak tylko wyżerać ci żarcie z lodówki, rzeczywiście – lider wywrócił ostentacyjnie oczami.
- W sumie to teraz, dzięki Aoiemu, nie mamy zbyt wiele do roboty.
- Właśnie. Swoją drogą, ciekawe, co teraz robi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz